(Butelki z jesiennej wystawy Grupy A*R*T, Biblioteka Uniwersytecka, 2019) |
Rozbitek, szukający ratunku, pisze na kartce wiadomość, zamyka ją w butelce i rzuca w morze. Liczy, że jego przekaz, jego wołanie trafi w końcu w czyjeś ręce a przekaz zostanie odkodowany i zrozumiany. I że przybędzie ktoś na ratunek. Ja butelki maluję i w taki sposób tworzę przekaz. Maluję świat przyrody, który znika. Potem butelki pokazuję na wystawach, rozdaję ludziom lub przeznaczam na aukcje charytatywne. I liczę, że zakodowany przekaz trafi na mądry, podatny grunt. Że ktoś to odczyta... Liczę na ratunek dla Homo sapiens i dla Ziemi.
Pracujemy coraz więcej i wydajniej by kupować i konsumować coraz więcej. W rezultacie jesteśmy przemęczeni i wypaleni zawodowo a Ziemia zasypana jest śmieciami. Arteterapia czyli terapia sztuką pomaga człowiekowi a jeśli połączona jest z recyklingiem i upcyklingiem to pomaga Ziemi. Czyli również nam samym, daje nam przyszłość bez katastrofy ekologicznej. Bo jeśli nie zadziałamy i przyjdzie prognozowana katastrofa, związana z przegrzaniem klimatu, to nie będziemy mieli przyszłości. Zwłaszcza młode pokolenie. My starzy, swoje przeżyliśmy. A ja miałem szczęść żyć w spokojnych i dostatnich czasach.
Aktywnie odpoczywam przy sztuce, w czasie tworzenia, w czasie malowania rzeczy pozornie niepotrzebnych, wyrzuconych. Często maluję z innymi w przestrzeni publicznej, w parku, na uczelni, na ulicy, w czasie pikniku edukacyjnego. Jest to ukryty, społeczny wymiar sztuki. Tworzyć i być artystą amatorem może być każdy – bo można tworzyć dla siebie a nie jako aktywność zawodowa i zarobkowa. Rękodzieło jest niepowtarzalne i unikalne, Wymaga tylko czasu i wysiłku. Tylko i aż tyle. Bo w epoce nieustannego pospiechu czas jest deficytowy. Nawet czas dla siebie, dla Ziemi.
Od wielu lat zbieram stare butelki i słoiki i poprzez malowanie zebranym "śmieciom" nadaję nową wartość. Jest to filozoficzny podtekst nadawania rzeczom zbędnym, także i ludziom wykluczonym, spisanym na straty, zapomnianym, nowej ważności i wartości. Recykling rzeczy i znaczeń to promocja postaw przyjaznych środowisku i ludziom.Taki styl życia nazwałbym ekologizmem, uznaniem wspólnotowości Homo sapiens i wspólnotowości (systemowej złożoności) życia na Ziemi.
Malowanie butelek jest jak nauka – ma służyć ulepszaniu świata. Jest jak chasydzka przypowieść, by za pomocą drobiazgu, jaką jest przywrócona do życia butelka, polny kamień czy stara dachówka, opowiedzieć o rzeczach ważnych i większych - za pomocą części pokazać całość. Wzajemne relacji i uwarunkowania odległych z pozoru rzeczy. Opowiedzieć o efekcie motyla i o współodpowiedzialności. Jest to nieustająca opowiedzieć o wspólnotowych potrzebach człowieka, opowiedzieć o różnorodności biologicznej nas otaczającej, i o tym że w wyniku naszej nadmiernej konsumpcji zagrożona jest wyginięciem. My sami i otaczający nas świat. A jeśli ktoś potrzebuje i takiego sformułowania wprost to proszę bardzo:- szanować i chronić dzieło Boże, świat nas otaczający.
Malowanie odstresowuje i jest formą auto-arteterapii. Wymaga wytrwałości i cierpliwości, wymaga zwolnienia i daje czas oraz warunku do refleksji. Być może buduje uważność (tego słowa nie ma jeszcze w moim słowniku Google, najwyższa pora by się pojawiło). Ja często maluję w przestrzeni publicznej i razem z innymi ludźmi. Wypalenie zawodowe, związane jest z przeciążeniem emocjonalnym i fizycznym, powodowane jest bezpośrednio przez stres, występujący w miejscu pracy i wynikający z szybkiego tempa życia, wyścigu szczurów i budowaniu pozycji społecznej przez coraz większą konsumpcję. Doświadcza tego coraz większa liczba osób. Doświadczam i ja.
Uprawianie sztuki bez oceniania i krytykowania przyczynia się do relaksacji i odprężenia. Z kolei wyciszenie sprzyja kreatywnemu myśleniu, rozwojowi osobowości, wzmaga pozytywne emocje, wiarę we własne siły. I jak już wspomniałem sprzyja refleksji. Podnosi samoocenę a tym samym przeciwdziała wypaleniu zawodowemu. W czasie malowania rzeczy zbędnych i wyrzuconych można zrozumieć potrzebę posiadania czasu dla siebie (głównie na realizację projektów nie związanych z pracą zawodową). W czasie tworzenia już po kilkudziesięciu minutach eliminowane są negatywne emocje (stres, irytacja), towarzyszące na co dzień, pobudzana jest kreatywności, rozwijana jest wyobraźnia i logiczne myślenia. Fizjolodzy wspominają o redukcji hormonów stresu. W pewnym sensie arteterapia jest to inwestycja zawodowa, ważna dla nauczyciela, naukowca. Chyba dla każdego.
Rozbitek na samotnej wyspie, jeśli chce przekazać informację, wkłada list do butelki i rzuca do wody. Może ta butelka z ważnym przekazem do kogoś dotrze? Jest wołaniem o ratunek. W tym przypadku jest to wołanie o ratunek dla Ziemi i dla nas: apel o ograniczenie zużywania surowców, ograniczenie liczby odpadów. Apel o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i spalania węgla pod najróżniejszą postacią.
Maluję po to, żeby te butelki nie trafiły na śmietnik. By były powtórnie wykorzystane, obdarowuję nimi przyjaciół, znajomych lub czyniących dobro ludzi. Na butelkach widnieją różne gatunki roślin, grzybów i zwierząt, występujących u nas. Jest to też prośba o ratunek dla różnorodności biologicznej, bo te gatunki również są zagrożone. Malowane butelki to opowieść o lokalnej przyrodzie utrwalona na szkle użytkowym.
W styczniu moje butelki pojawią się na wystawie w Bibliotece Wojewódzkiej na Starym Mieście. Jeszcze jedna okazja do opowieści i wołania na puszczy (by te puszcze ocalić). Biblioteki stają się coraz bardziej miejscem spotkać ludzi z ludźmi, nie tylko poprzez książkowy papier ale i poprzez relacje bezpośrednie. Miejsce integracji i spotkań społecznych. Czy trafiające tu butelki z ukrytym przekazem zostaną odszyfrowane i odczytane? Głęboko na to liczę.
Zakochany jestem w prowincji i lokalnej kulturze. Pociąga mnie szeroko folkloryzm. Malowanie i rysowanie zacząłem już w szkole średniej. Od ponad kilkunastu lat maluję butelki. Tematyką prac jest bioróżnorodność czyli przyroda Warmii i Mazur, w szczególności owady i zioła. Jest to próba uchwycenia dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego regionu. Wiedza jest bogactwem i dobrem ogólnym, które jest warunkiem rozwoju cywilizacji i do którego prawo ma każdy. Tak jak do wody i powietrza. Nie można więc zamykać i ograniczać dostępu do wiedzy. Podobnie jest ze sztuką. Nauka i sztuka zachwyca się światem, każda na swój sposób i w odmiennej formie. W otaczającej rzeczywistości przyrodniczej dostrzegam nie tylko zależności przyczynowo-skutkowe, prawidłowości i obiekty badawcze, ale także piękno. Nauka jest ważną częścią kultury. Wyjaśnianie złożonej rzeczywistości wymaga wytrwałości. Malowanie na szkle lub starych dachówkach także. Ludzie dzielą się wiedzą (ale i sztuką, miłością) nie tylko ze względu na korzyści finansowe, lecz coraz częściej po to, żeby uczynić świat miejscem lepszym do życia. Swoisty trend dzielenia się (ang. sharing economy/collaborative consumption – ekonomia dzielenia się) obserwowany jest zarówno w sieci (zwłaszcza w mediach społecznościowych czy dziennikarstwie obywatelskim), jak i w świecie realnym (np. bookcrossing, jadłodzielnie itd.). Dzielenie się jest również podstawowym elementem nauki: jej postęp i rozwój ściśle związany jest z wymianą informacji, spostrzeżeń, wyników badań.
Rozdaję swoje butelki ludziom i instytucjom by przeciwdziałać wykluczeniu i rozmyślać nad nowym urządzeniem cywilizacji, nową odpowiedzią jak żyć. Na co dzień. Sztuka jest polem działania dla intuicji. Nauka jest polem działania racjonalności. Malujący naukowiec to negocjacje tych dwóch światów. W wymiarze osobistym malowanie jest dla mnie relaksem i terapią, jest wyjściem z wąskich ram życia zawodowego. Moje malowane butelki, słoiki, dachówki i kamienie ozdabiają wiele kawiarni i restauracji Olsztyna, regionu oraz powędrowały do wielu zakątków Polski, Europy i świata. Najdalej zawędrowały do Japonii i Nowej Zelandii.
Ty tez możesz malować, też możesz zmieniać świat na lepsze. To nie jest trudne. Maluj stare butelki i wytwarzaj mniej odpadów. A można to osiągnąć na bardzo różne sposoby. Na początek wystarczy pomyśleć i spojrzeć na świat jako zintegrowaną wspólnotową całość.
Więcej na blogu https://gadajacedachowki.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz