Niedawno dostałem propozycję pisania felietonów na stronę Radia Olsztyn wraz z zachętą, żeby je także opowiedzieć przed mikrofonem. Felietony już są (przejdź do strony Radia). Do mikrofonu muszę się jednak jeszcze sporo poduczyć. Propozycja zbiegła się w czasie z początkiem moich prac nad dziedzictwem kulturowym i przyrodniczym regionu oraz zainteresowania biogospodarką. Dlatego w tle ta tematyka zaczęła się w tym felietonach pojawiać, nie zapominając o cittaslow i powolnym życiu na prowincji.
Ale moja przygoda z radiem zaczęła się dużo wcześniej, na początku lat 80. ubiegłego wieku. Wtedy to zacząłem udzielać się w studenckim Radiu Emitor. Radio było malutkie swoim zasięgiem, tylko w praktyce DS 1 na ul Żołnierskiej. W studio były stare magnetofony szpulowe. Uczyłem się także reportażu, ale magnetofon był duży i ciężki a mikrofon toporny.
Te radiowe doświadczenia przydały mi się dużo później, w kontakcie z mediami. Z dużym wyrozumieniem patrzyłem na początkujących radiowców-studentów z Radia UWM FM. Wiedziałem jak im jest ciężko zacząć i poradzić sobie ze swobodną rozmową.
Teraz na radio patrzę jako na formę uniwersytetu otwartego i jeszcze jeden kanał komunikacji. A jeśli zacznę nagrywać dźwięki, to będę miał to, czego mi brakowało w fotokastach.
A niżej wstępne przymiarki graficzne Sławomira Ostrowskiego. Zdjęcia zostały zrobione kilka lat temu do fotokastu o źródłach rzeki Łyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz