wtorek, 17 września 2019

Warmiobook - nietypowy egzamin z nagrodą


Czy egzamin może wyglądać inaczej i czy można dostać nagrodę za nietypowy egzamin? Pierwsze było świadomym poszukiwaniem, drugie bardzo sympatyczną niespodzianką.

Ogromnie ucieszyła mnie czerwcowa wiadomość o przyznaniu Srebrnej Odznaki dla projektu studenckiego WARMIOBOOK za akcję uwalniania książek i tworzenia półek bookcrosingowych w nietypowych miejscach. Autorami pomysłu jest grupa studentów kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.  Więcej o odznakach przeczytacie tutaj : Odznaki Promotorów Czytelnictwa 2018.

Od dawna wykorzystuję metodę projektu na zajęciach ze studentami. Głównie były to różnego typu akcje sprzątania świata czy selektywnej zbiórki elektrośmieci w ramach zajęć z ochrony środowiska dla studentów biologii. Przygotowując program dla międzywydziałowego kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze, założyliśmy że trzeba jak najwięcej zaplanować zajęć studyjnych i projektowych. Oprócz teorii niezwykle ważne w kształceniu akademickim sa praktyczne działanie i kształcenie kompetencji miękkich, praca zespołowa, dyskusja, przekonywanie, współpraca z mediami, wykorzystanie internetowych środków przekazu itd. Takie przedsięwzięcia wymagają współpracy i ciągłej komunikacji ze studentami.

Projekt Warmiobook był przewidziany na 2-3 miesiące, po blisko dwóch latach jest ciągle żywy i to cieszy mnie ogromnie. A nagroda w postaci Srebrnej Odznaki Promotorów Czytelnictwa cieszy jeszcze bardziej. Wysiłek i kreatywność zostały dostrzeżone. Efekt jest widoczny, są półki z książkami, przynajmniej niektóre cały czas funkcjonują, co prawda nie o wszystkich piszą studenci (teraz już absolwenci) na blogu, ale są i działają. Pojawiają się kolejne inicjatywy, mimo, że już są absolwentami i dawno projekt się zakończył.

Z dydaktycznego punktu widzenia metoda projektu jest dobrym rozwiązaniem edukacyjnym nawet wtedy, gdy docelowy projekt się nie uda. Bo ważniejszy jest proces i nabywanie kompetencji a nie sam "produkt" finalny. Na własnych błędach tez się można uczyć (refleksję i ewaluację trzeba wpisać w sam proces). Przecież chodzi o kształcenie i zdobywanie wiedzy przez działanie a nie zrealizowanie jakiegoś zadania. Istota metody projektu dobrze mieści się w konstruktywizmie - wskazuje na uczenie się jako proces oraz na samodzielne zdobywanie wiedzy, w relacjach społecznych i w działaniu (jest i nawiązanie do konektywizmu). Jak oceniać postępy studenta, odchodząc od behawiorystycznych teorii nauczania i skupiania się na rankingach, ocenach? Skupić się na wiedzy? Czy może na rozumieniu? Bo żeby rozumieć, to najpierw trzeba coś wiedzieć. A może działanie jest najważniejsze? Czyli zastosowanie wiedzy w praktyce. Wiedza w sensie informacji powstaje w indywidualnych konstruktach studenckich niejako przy okazji. Najprościej można to ująć tak: żeby działać, to trzeba mieć wiedzę i ją rozumieć. Inaczej nic się nie zdziała. W także i tym projekcie chodziło także o umiejętność komunikacji we współczesnym świecie (stąd dedykowany blog i Fanpage na Facebooku oraz upowszechnianie w mediach). Uzyskana nagroda jest jeszcze jednym elementem ewaluacji projektu.

(Anna Wojszel przed swoją,
malowaną lodówką z książkami)
Studencki projekt "Warmiobook" został zrealizowany w ramach przedmiotu ekologia i ochrona środowiska na kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Był formą egzaminu. Jak to? Egzamin bez pisania testów czy odpowiedzi na pytania w formie ustnej czy pisemnej? Ale przecież nie chodzi o sprawdzanie wiedzy, nawet nie tylko o jej rozumienie (to już znacznie trudniej ocenić na egzaminie). To po prostu jest inne podejście teoretyczne w odniesieniu do teorii i praktyki nauczania. Dominujący w Polsce, nie tylko na uczelniach,  behawioryzm jest już mocno przestarzałą koncepcją. Przez dziesięciolecia wiedza pedagogiczna zgromadziła już bardzo dużo nowych obserwacji i hipotez. Eksperymentowaliśmy i doszliśmy do całkiem nowych koncepcji uczenia się. Pora to zastosować w praktyce, zwłaszcza uniwersyteckiej. I tej nowej dydaktyki uczę się wraz ze studentami. Eksperymentujemy na samych sobie. Razem odkrywamy choć każdy nieco różne przestrzenie.

Co to jest metoda projektu? To taki sposób wspólnego uczenia się (podkreślam, że nie nauczania a właśnie tworzenie środowiska do aktywnego uczenia się - najlepiej moim zdaniem opisuje to konstruktywizm), w którym ważna jest strategia wygrana-wygrana. Albo się uda i wszyscy wygrywają, albo jest porażka. Współpraca a nie rywalizacja. Refleksja nad błędami i niepowodzeniami też może być budująca. Przecież nauka rozwija się głownie przez popełnianie błędów. Ale jest i refleksja nad tymi błędami, wyciąganie wniosków i ciągłe doskonalenie. 

Metoda projektu wymaga współpracy (ważne są więc kompetencje miękkie) i uczenie się zachodzi w środowisku społecznym, poprzez interakcje. Ważne jest dochodzenie do rozwiązania, czyli uczenie się zarówno organizowania projektu jak i współpracy, odkrywanie swoich mocnych stron, przyjmowanie ról w grupie. Uczymy się na błędach, eksperymentach, próbach. W kontekście procesu dydaktycznego to właśnie te zdobywane przez studentów kompetencje i wiedza są najważniejsze. W końcu uczenie się jest procesem całościowym. I dlatego nie skupiam się tylko na treściach merytorycznych danego przedmiotu. Nie traktuję zajęć jako przekazywania jedynie wąskiej, specjalistycznej wiedzy. Ona musi pasować do całego systemu wiedzy i kompetencji. Jest więc to nie tyle nauczanie co tworzenie warunków do uczenia się (środowiska edukacyjnego szeroko rozumianego). Na uczelni, w której od lat odwołujemy się do modelu mistrz-uczeń, wspólne odkrywanie, wspólne uczenie się powinno być ważniejsze od nauczania. Bo przecież nie o jednokierunkowa transmisję wiedzy chodzi.

Projekt w nauczaniu wykorzystuję od dawna. W miarę upływu lat poświęcam jednak więcej czasu na refleksję i tworzenie dobrego środowiska edukacyjnego. Mniej skupiam się na efekcie projektu - bardziej na sukcesach studentów, ich doskonaleniu kompetencji twardych i miękkich. Najpierw były do zadania realizowane z kołem naukowym: obozy naukowe, konferencje, spotkania, wydawnictwa. Potem akcje realizowane w ramach przedmiotu ochrona środowiska na kierunku biologia (akcje sprzątania świata, zbiórka elektrośmieci czy zbieranie petycji w sprawie ograniczenie liczby rozdawanych toreb foliowych w supermarketach), później w ramach przedmiotu autoprezentacja. Teraz staram się metodę projektu częściej wykorzystywać na wszystkich przedmiotach.

Tworzenie dobrych warunków do studiowanie to sprawianie by studenci w jak największym zakresie brali udział w czymś więcej niż tylko wkuwania i odpytywanie. Powinni uczyć się dla życia ze wszystkimi kompetencjami miękkimi. Trzeba im tylko stworzyć odpowiednią przestrzeń edukacyjną z interakcjami interpersonalnymi i w kontakcie ze specjalistami, mistrzami, bardziej doświadczonymi badaczami. Ale także w grupie rówieśniczej.

Początkowo chciałem, aby studenci dziedzictwa w ramach projektu zajęli się jakąś akcją typu "sprzątanie świata". Bo takie projekty tkwiły w mojej pamięci, realizowane wcześniej wspólnie ze studentami biologii. Zakres miał dotyczyć szeroko rozumianej ekologii i ochrony środowiska. Ale studenci dziedzictwa mieli własne pomysły, bardziej związane z ich doświadczeniem i aktualnymi potrzebami. Nie narzucałem swojej wizji świata i swoich pomysłów. I dobrze się stało. Trzeba tylko pozwolić na samodzielność i kreatywność. Zaufać. Pomysłów było kilka. Ale ostatecznie studenci wybrali pomysł swojej koleżanki, która chciała, aby w piekarni na jej osiedlu pojawiły się książki. Na tym osiedlu nie ma biblioteki. Zatem by zaspokoić swoje i innych potrzeby zaproponowała zorganizowanie półki bookcrossingowej właśnie w piekarni. Przesłanie? Mniejsza konsumpcja dóbr różnorodnych na przykładzie książek. Nie wyrzucaj, wykorzystaj jeszcze raz. Przykład ekonomii dzielenia się i współużytkowania różnorodnych dóbr. Ma to przełożenie na świat przyrodniczy i eksploatowanie ekosystemów. Od doświadczenia do teorii. Takie trochę odwrócenie procesów. Student (a i uczeń także) może być dla siebie źródłem wiedzy. Od działania do teorii.

Jednym z elementów projektu było wywieranie wpływu na innych, w tym poprzez upublicznienie i otwartą dyskusję. Realizowali to za pośrednictwem Facebooka jak i bloga. Za pomocą małego celu, konkretnego, próbowali zmieniać świat i oddziaływać na postawy konsumenckie innych. Studenci zorganizowali zbiórkę książek, opracowali plakat, zakładki książkowe, wlepki. Wyszukali miejsca na kolejne książki. Korzystali ze swojej wiedzy, umiejętności i kontaktów (ktoś potrafił opracować graficznie - bo umie posługiwać się profesjonalnie grafiką komputerową), ktoś inny ma umiejętności poligraficzne, ktoś inny potrafi przekonać restaurację by powstała tam półka bookcrossingowa. I w końcu musieli się nauczyć prowadzić fanpage, tworzyć treści do bloga itd. Było ich niewielu, zaledwie pięć osób. Osiągnęli dużo.

Jak zawsze byłem uczestnikiem, nie stałem z boku. Czasem trzeba pomóc więcej, czasem mniej. Dzieliłem się swoimi umiejętnościami i uczyłem się od studentów. Zawsze ktoś w grupie w danym temacie wie lub umie więcej. Jedni więcej inni mniej (bo już mieli doświadczenie i kompetencje), uczyli się planowania, współpracy, motywowania się, negocjowania z innymi podmiotami itd. A przy okazji dyskutowali o szerszych problemach ochrony środowiska (w tym przypadku recyklingu, reusingu, wielokrotnego użycia, wydłużenie cyklu użytkowania produktu), problemów ochrony przyrody, zmian w ekosystemach. I pisali. Nie było to wypracowanie na ocenę wykładowcy ale wypowiedzi publiczne... poddane publicznej ocenie i reakcjom.

Ostatecznie w proponowanej piekarni półka (chyba) nie powstała. Nie powstała w czasie zajęć, ale nie wiem czy teraz jej tam nie ma. Powstało za to kilka innych półek bookcossingowych w innych miejscach, do działań dołączyły inne osoby, spoza grupy studenckiej. I po ponad półtora roku ciągle się coś dzieje. Trwały efekt. Ale znacznie ważniejsze jest to, czego nie widać. Mam na myśli wiedzę, umiejętności i kompetencje studentów. Bardzo pośrednio można wnioskować po efektach pracy. Ale tylko oni sami wiedzą czy i ile wynieśli z przedmiotu (wykłady, ćwiczenia) i w jaki sposób taka nietypowa forma egzaminu przysłużyła się w utrwaleniu wiedzy, umiejętności i kompetencji miękkich, przydatnych w ich codziennym życiu, w tym zawodowym.

Z wieloletniej perspektywy pracy ze studentami rodzi się taka obserwacja: lepiej i sprawniej organizacyjnie wychodziły projekty studentom ... zaocznym. Albo takim 40+. Najwyraźniej mieli już doświadczenie i kompetencje miękkie. Studenci dzienni mają zazwyczaj mało okazji do działania i zrobienia czegoś od początku do końca. W szkole (ale i na studiach) skupiają się zazwyczaj na przyswajaniu wiedzy...  Wrastają w system szkolny odrabiania lekcji i odpowiadania na pytania. Pierwszy poziom wiedzy: wiem. Czasem drugi - rozumiem. Tym bardziej więc to im projekty są potrzebne. By nabywali umiejętności niezbędnych do pozaszkolnego (pozauniwersyteckiego) życia.

Swoją naukę działania i myślenia projektowego zaczynałem w czasie studiów w kole naukowym i w działalności studenckiego Klubu Docent (Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Olsztynie). Wszystko poza programowymi zajęciami. Zatem należy studentów zachęcać do "pozalekcyjnej" działalności i rozwijania własnych zainteresowań (uniwersytet to coś więcej niż program studiów!), a z drugiej strony systematycznie zmieniać tradycyjne zajęcia. Na przykład przez więcej działań o charakterze projektów. Zmieniać, nawet jak to jest trudne, bo obecny system mocno krępuje i utrudnia poza schematyczne działania. Ot na przykład mamy w systemie USOS możliwość oceniania za poszczególne kolokwia, ćwiczenia czy testy. Wpisujemy do komputera i student widzi swoją ocenę. Ale ja oceniam punktowo, student zbiera sumę punktów na konkretną ocenę. W systemie jest tylko możliwość stawiania ocen i ewentualnie wyciąganie średniej. Nijak nie jest to mi przydatne. Moje pomysły nie pasują do opracowanego systemu komputerowego (algorytmów).

Już jako pracownik zdobywałem doświadczenie jako opiekun koła naukowego, we współpracy z różnymi stowarzyszeniami i organizacjami pozarządowymi (np. Fundacja Ecobaltic, centra edukacji ekologicznej w Kwidzynie, w Ełku itd.). A potem już wdrażając metodę projektu w "normalnej dydaktyce". Walidacja w praktyce a nie tylko przez egzamin czy pisemne sprawozdanie czy przygotowaną prezentację.

Od małej akcji do wielkich grantów (i miejsca pracy! - to z myślą o absolwentach, bo przecież studenci stają się absolwentami). Długi proces, od planowania, przygotowania, współpracy z zespole (strategia wygrana-wygrana), po działanie, świętowanie, motywowanie, kontakt z mediami i ewaluację. Typowa nauka przez działanie. 

Jaki ma być cel akcji? Wykonanie prostej czynności czy raczej zmiana świadomości, stylu życia i codziennych nawyków (przewrót kopernikański w myśleniu) samych studentów a także przez oddziaływanie i upowszechnianie także i innych osób? W tym konkretnym działaniu dostrzegamy problemy biogospodarki, usługi ekosystemowe, poznajemy cykl życiowy produktu (LCA), uzmysławiamy sobie skutki konsumpcji towarów jednorazowych - rosnące wysypiska, śmieci zalegające w lasach, pływające w oceanach. Przez działanie nawet w małej skali można pokazać i zobaczyć jak prostymi działaniami można to zmieniać. Im więcej osób uda się bezpośrednio i pośrednio zaangażować, tym większy sukces akcji. Przyznana Odznaka projektowi Warmiobook będzie jednym z dodatkowych elementów wywierania wpływu.

Zmienianie świata na lepsza najlepiej zaczynać od siebie samego. Udział w czymś wielkim, ważnym motywuje do działania. W jest grupie łatwiej i przyjemniej. Zacząć od siebie, przełamać swoją nieśmiałość, nauczyć się efektywnego działania.

Planowanie (w projekcie) uwzględnia kilka elementów: Kto (role i zadania, kto za co jest odpowiedzialny), Co (jakie będą poszczególne zadania, np. przynieść worki, skontaktować się z odbiorcą wypełnionych worków, przygotować ognisko, kontakt z mediami), Kiedy (harmonogram działań, etapy, kamienie milowe, kto, co i kiedy wykona), Monitorowanie (jak sprawdzać czy planowanie, przygotowanie i realizacja są właściwie wykonywane (zebrania, czy wszyscy mają worki, czy zostały zabrane, czy ukazał się artykuł w prasie itd.). Ewaluacja też wymaga wcześniejszego zaplanowania i przemyślenia, jak zbierać informacje zwrotne, czy były informacje w mediach, ile osób przyszło lub się do działań włączyło, jakie są efekty, co w nas się zmieniło? Dla doświadczonych w działaniu osób jest to oczywiste. Ale dla studentów, którzy spędzili kilkanaście lat w systemie szkolnym, z metodami podającymi i wiedzą spływającą od nauczyciela/profesora, nie jest to takie oczywiste. Przynajmniej nie w działaniu. Bo czym innym jest przeczytać, wyuczyć się i odpowiedzieć na egzaminie, a czym innym samemu wykonać. Wtedy nie nauczyciel/profesor weryfikuje i ocenia a tak zwane życie. Najbardziej obiektywny egzaminator.

Etapów realizacji jest zazwyczaj kilka. Najpierw musi być cel akcji, świadomość co i po co chce się zrobić (potrzebna jest więc dyskusja). Potem planowanie akcji (kto, co, kiedy, monitoring, ewaluacja). O sukcesie decyduje dobry pomysł, dobra współpraca w grupie oraz konsekwencja w działaniu. Ważnym elementem jest zarządzanie (kierowanie), zarówno w czasie przygotowywania akcji, kierowanie jej realizacją jak i zakończeniem. Skoro praca zespołowa to potrzebne jest przypisanie ról i zadań poszczególnym osobom. Każdy coś potrafi, każdy wnosi wkład. Najczęściej bardzo różnorodny i dopełniający się. Na wyznaczonych lub w naturalny sposób samo-ujawnionych liderach spoczywa funkcja motywowania, kierowania, przydzielania zadań, sprawdzanie wykonania. W projekcie mogą brać udział konsultanci czyli osoby z doświadczeniem w realizacji podobnych przedsięwzięć. W moich działaniach bywali to członkowie koła naukowego, czasem ja, czasem osoby spoza uczelni. 

I jeszcze jest jeden ważny element każdego projektu - świętowanie. Szczególnie ważny w pracy z wolontariuszami. Wspólne spotkanie (np. ognisko) na zakończenie jest sposobem świętowania i spotkania towarzyskiego, dyskusji, refleksji i cieszenia się sukcesem, równie istotnym jak samo sprzątanie świata czy inna forma akcji. Namacalnym elementem takiego świętowania mogą być dyplomy okolicznościowe oraz.. zdjęcia z działań. Gdy za jakiś czas do nich wrócą, to przypomną sobie sukces. Że można, że potrafią.

W akcji czy projekcie ważne są dwa elementy: 1. zrobić coś ważnego oraz 2. przyjemność spotkania (człowiek istotą społeczną). Cała akcja wraz z ogniskiem (lub spotkaniem w klubie) może być dodatkowym elementem integracji grupy studenckiej lub całego roku. Czasami bywało tak, że dopiero w czasie świętowania na zakończenie akcji odbywała się pierwsza impreza całego roku. Wcześniej były pomysły, były próby... ale być może samo świętowanie, bez zrobienia czegoś ważnego, nie jest wystarczająca motywacją na spotkanie całego rocznika.

Dlaczego wykładowca uniwersytecki miałby zajmować się czymś więcej niż treścią merytoryczną z własnego przedmiotu? Bo dla mnie kształcenie jest całością, w tym osobowości człowieka i jego kompetencji miękkich. Wiadomości to sobie może sam przeczytać w książce lub wysłuchać wykładów w internecie. Ale razem działać można tylko w "realu", na przykład na uniwersytecie jako dobrym środowisku edukacyjnym. 

A czy uniwersytet jest dobrym środowiskowym edukacyjnym? Jeśli nie, to można samemu coś ku naprawie zrobić. Nawet jeśli ma się pod górkę.... i wiatr wieje w oczy. Podobnie mają nauczyciele w szkołach wszystkich typów.



piątek, 6 września 2019

Upowszechnianie w mediach





Dość często proszony jestem jako ekspert o opinię przez lokalne media, czasem ogólnopolskie. Najczęściej dotyczy to spraw edukacji, ochrony środowiska, ekologii i entomologii. Kilka ostatnich przykładów z Gazety Olsztyńskiej, Radia UWM FM i serwisu Nauka w Polsce.







Serwis Nauka w Polsce:

W Radiu UWM: