piątek, 20 października 2017

Moim marzeniem jest pomalować wszystkie niechciane butelki świata

Butelki i słoiki maluję już od kilkunastu lat. Pomalowałem już chyba z tysiąc butelek, słoików i innych szklanych pojemników (nie licząc starych dachówek czy polnych kamieni). Wszystkie rozdałem i powędrowały w różne miejsca Polski, Europy i świata. I ciągle mam pełne kartony czekających na kontakt z pędzlem i ludzkimi rozmowami.

Moim marzeniem jest pomalować wszystkie butelki świata – te niechciane, wyrzucone, zaśmiecające, niepotrzebne. By przez malowanie przywrócić im sens, uwagę, by ten sens, piękno i użytkowość ktoś na powrót zobaczył. I nie wyrzucał, lasu nie zaśmiecał, jeziora nie dewastował, konsumował mniej. Mniej materialnie więcej duchowo. Niemożliwie? Za dużo? Może będzie ich mniej... tych niechcianych i wyrzuconych. pomocną może być zasada trzech U: Unikaj kupowania rzeczy zbędnych (ciesz się tym co masz, szanuj to, ceń trwałe i solidne), Użyj tego jeszcze raz (przykładem może byc wykorzystanie starej butelki, zarówno w celach użytkowych jak i dekoracyjnych - pomalowanie pomaga), Utylizuj (czyli poddaj recyklingowi)..

Nie ma rzeczy niepotrzebnych. I ludzi. Jest tylko nadmierna i powierzchowna konsumpcja rzeczy jednorazowych. Chciałbym im przywrócić długotrwałość i godne życie pełne sensu. Rzeczom i ludziom. Dużo tych niechcianych butelek (zapewne i ludzi). Wyrzuconych, za płot, za miedzę, za granicę, byle dalej z oczu. Odgrodzić się od tego „śmietnika” wysokim murem, kolczastym płotem…

Maluję, maluję a końca nie widać. Może ktoś pomoże je pomalować (i przywrócić sens)? Może razem, po wspólnej refleksji, odejdziemy od rozrzutnej kultury jednorazowości i przestaniemy dewastować zasoby Ziemi oraz estetykę krajobrazu, tego przyrodniczego i kulturowego? Może przestaniemy po prostu wyrzucać, a jednorazowość zastąpi długu cykl życiowy… opakowania. Piękno i trwałość przeciw tandecie i jednorazowości.

W piątek 13-tego października 2017 r. odbył się wernisaż wystawy Grupy A*R*T (czytaj więcej na ten temat). I ja też po raz siódmy wystawiłem swoje malowane butelki, zarówno te znalezione w krzakach czy jeziorze, jaki te niewyrzucone (choć niepotrzebne) oraz podarowane przez znajomych (nie wyrzucają tylko oddają, by pomalować i by poszły w świat całkiem potrzebne). Malowane w bioróżnorodność, rośliny i owady naszego regionu. Ginąca i niedoceniana różnorodność biologiczna, niszczona przez zaśmiecanie krajobrazu i dewastowanie przyrody rozpasaną konsumpcją we wszystkich wymiarach.

Na wystawie znalazły się butelki malowane na lipcowym plenerze w Reszlu  Niektóre pomalowane w reszelskim cittaslow już tam pozostały. Oraz butelki pomalowane w czasie wrześniowej  Olsztyńskiej Wystawy Dalii. Wszystkie powstawały w czasie spotkań z ludźmi. W czasie rozmów, rozmyślań i wzajemnych inspiracji. Bo człowiek na sens jedynie wśród ludzi. Nawet jeśli jest samotny czy rozmyśla lub tworzy na pustkowiu. I sztuka też (ma sens jedynie wśród ludzi). Grupowa arteterapia, gdy mamy okazję dostrzegać siebie w procesie tworzenia. Ważny jest proces a nie produkt (finalny).

Żyj długo i z sensem. I pozwól żyć innym. Rzeczom i ludziom. W pośpiechu nie dostrzeżesz ani piękna ani sensu.


Czytaj też: Kup nowy odkurzacz, czyli prawo do naprawy

czwartek, 19 października 2017

Poznaj badacza: Stanisław Czachorowski

Obszerny wywiad na blogu "To tylko Teoria"

Czy zawsze interesowała Pana biologia? (....)


Przyrodą interesowałem się od wczesnego dzieciństwa, więc można powiedzieć, że „od zawsze”. Wynikało to z miejsca życia i kontaktu z wiejską przyrodą. Wiele lat żyłem w małym miasteczku i na wsi, a od wczesnego dzieciństwa wszystkie wakacje i ferie zimowe spędzałem w Silginach (wieś „na Mazurach”). W dużym stopniu zainteresowanie przyrodą rozbudzał dziadek i wujek. Obserwacja ptaków, wycieczki do lasu i zbieranie grzybów, brodzenie w rzece, łowienie ryb na kij leszczynowy, zbieranie skamieniałości. Potem zainteresowania owadami.  W czasie nauki szkolnej chyba nigdy nie myślałem o pracy naukowej. Brakowało mi tak zwanego kapitału naukowego: nigdy nie widziałem żywego naukowca ani laboratorium. To były jedynie wzorce z książek fantastyczno-naukowych czy podróżniczych. Do paleontologii inspirowała książka o polskiej wyprawie na pustynię Gobi. Ale i wtedy dobrych książek popularnonaukowych po prostu brakowało. Różnorodne książki rozbudzały ciekawość, ale nie w kontekście by zostać naukowcem. Wyidealizowany, nierealny obraz szalonego naukowca z rozwianymi włosami. Lub naukowca podróżnika obserwującego przyrodę.
(....)

Z jakim naukowym powiedzeniem chciałby Pan, aby Pana kojarzono?

Z chruścikami, jako niezwykłymi owadami wodnymi, i z ewolucją oraz ekologią, np. w nawiązaniu do starożytnych Greków „Wszystko ze wszystkiego i wszystko we wszystkim.” Kwintesencja ewolucji biologicznej i relacji ekosystemowych.