poniedziałek, 10 czerwca 2013

Konektywizm czyli współwiedza i paradygmat ekologiczny

(W czasie zajęć terenowych, realizowanych metodą projektu, 2012 r., nad rzeką Wałszą.)
Ciągłym motywem moich poszukiwań badawczych jest szukanie analogii między zjawiskami biologicznymi a kulturowymi. Konektywizm jako koncepcja pedagogiczna jest mi bliski, bo łączy w sobie wiele elementów paradygmatu ekologicznego (wspólnotowość, relacje między elementami). I nawiązuje do moich doświadczeń z siecią (internetem oraz komunikacją międzyludzką, sieciami społecznymi).

Uczenie się jest procesem łączenia różnych źródeł informacji. Kiedyś była to tylko własna obserwacja oraz informacja ustna od innych osób. W tamtych dawnych czasach, przeciętny człowiek w ciągu całego swojego życia miał okazję spotkać osobiście 100-200 osób. Po wynalezieniu pisma krąg osób, od których czerpiemy informacje, znacznie się rozszerzył. A dostępna wiedza zaczęła przekraczać znacznie możliwości zapamiętania i jej pełnego przyswojenia. Teraz mamy internet a więc dostęp do opinii innych jest jeszcze szybszy i jeszcze większy. Technologia (najpierw druk i pismo, teraz internet) umożliwiła przekroczenie fizycznych barier kontaktu. Swoją wiedzę tworzymy w znacznie obszerniejszym środowisku kulturowym. Rodzi to bardzo konkretne konsekwencje edukacyjne.

Wiedza wynika z konfrontacji różnych opinii i jest procesem a nie stanem statycznym. Wiedza jest procesem łączenia, syntetyzowania, wartościowania, oceniania i w końcu tworzenia własnego, spójnego systemu wzajemnie dopasowanych elementów. Ciągłe dodawanie nowych opinii (pozyskiwanie nowych informacji) konfrontowane jest z już posiadanym systemem wiedzy. Jeśli nowe informacje nie są zgodne z tym dotychczasowym systemem wiedzy (indywidualnym jak i wspólnym, ogólnoludzkim), to są one reinterpretowane (świat postrzegamy poprzez to co już wiemy) lub rekonstrukcji ulega cały system wiedzy. Wciskając nowe meble do mieszkania – jeśli nie pasują – to je przypiłowujemy, albo zmieniamy ustawienie całego mieszkania (łącznie z wyrzucaniem starych mebli). Wiedza jest jak istoty żywe – wzrost nie polega tylko na zwiększaniu liczby elementów ale na przebudowie, rearanżacji. Bo zawsze to musi być spójny i całościowy system, sprawnie działający a nie zbiór klocków w worku.

Jeśli wiedza jest procesem to samo myślenie i umiejętność uczenia się jest ważniejsze niż obecny, indywidualny stan wiedzy. W procesie edukacji (lub samoeduklacji) uczymy myśleć i uczyć się samodzielnie a nie przekazujemy jedynie wiedzę. Uczenie się jest procesem nie tylko pozyskiwania informacji ale i budowania spójnego systemu wiedzy indywidualnej. Skoro mamy wiedzę ogólnoludzką znacznie większą niż kiedyś (bo współtworzoną przez nieporównywalnie więcej mózgów), to nie da się jej zmieścić w jednej głowie, nawet najmądrzejszej. Próba znalezienia wspólnego i uniwersalnego kanonu wiedzy „do przekazania” w szkole czy na uniwersytecie, jest już niemożliwością. Za mały dysk do tych informacji. Na dodatek, ze względu na nieporównywanie większą liczbę komunikujących się osób, nie sposób stosować metody, dostosowanej do zupełnie innego świata.

Dla wiedzy i procesu uczenia się, ważna jest umiejętność dostrzegania powiązań między różnymi obszarami (faktami, informacjami), ideami i koncepcjami. Jest to kluczowa umiejętność porównywania nie tylko różnych informacji (np. relacji różnych osób tego samego zdarzenia) ale i różnych modeli, teorii, paradygmantów, systemów wiedzy. Krytyczne myślenie i proces podejmowania decyzji są nierozerwalnie związane z procesem uczenia się i nauczania, niezależnie od poziomu: przedszkola, szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum, studiów wyższych.

Wobec szybkiej zmiany wiedzy (bo więcej osób ze sobą wymienia informacje i uczestniczy w obserwowaniu świata w najrozmaitszych jego aspektach), ciągłego dezaktualizowania się faktów, teorii, uogólnień, najważniejszą cechą wiedzy jest jej aktualność. Nie można nauczyć się raz na zawsze. Bo to, co dzisiaj zapamiętamy, jutro będzie nieaktualne. Tak więc dawne modele kształcenia są we współczesnym, cyfrowym świecie po prostu nieefektywne. A więc proces nieustannego odświeżania wiedzy jest niezbędny. Nie chodzi więc o to, by szybko i dużo zapamiętać, ale by umieć aktualizować swoją wiedzę. Tak jak z organizmami żywmy – żeby był las to ciągle muszą kiełkować nowe drzewa. Co innego martwy budynek. Wystarczy go zbudować a potem ewentualnie tylko naprawiać (remontować).

Wiedza więc istnieje raczej w świecie (w chmurze – tak byśmy określili obecnie) niż w indywidualnej głowie osoby. Tak jak pula genowa istnieje w populacji a nie osobniku. Wiedza jest cechą kolektywną. Poziom wiedzy w danej kulturze czy cywilizacji bardziej zależy od kolektywnego współtworzenia i przechowywania tej wiedzy niż od geniuszu jednostek. Przynajmniej obecnie tak jest. Zbyt dużo i zbyt szybko się zmienia, aby można było w pełni odwzorować  ją w głowie jednego człowieka. Uczeń, student, dorosły i czynny zawodowo człowiek powinien umieć szukać wiedzy, umieć ją tworzyć (współtworzyć) we współpracy z innymi. I to tworzyć nie tylko na własnym dysku (w głowie, zapisane w neuronach), ale w chmurze, w świecie zewnętrznym. A więc musi umieć nie tylko uczyć się ale i komunikować się z innymi osobami w realu (tak jak przed wiekami face-to-face, w kulturze oralnej), jak i w konfrontacji z zasobami pisanymi (uwspólniona wiedza wielu pokoleń), a teraz także z zasobami cyfrowymi, dostępnymi przez internet.

Najdawniej jedynym repozytorium wiedzy plemiennej była pamięć starców. Stąd potrzeba ciągłego opowiadania i powstanie różnorodnych technik zapamiętywania, z muzyką, malowidłami i poezja włącznie. Później obszerniejszymi repozytoriami wiedzy stały się biblioteki, gromadzące rękopisy a potem książki drukowane. Żeby skorzystać z biblioteki trzeba się było nauczyć się czytać i korzystać z bibliotek. Umieć korzystać i mieć dostęp. Druk umożliwił szerszy dostęp do wiedzy uwspółnionej większej liczbie chętnych. To w konsekwencji przyspieszyło rozwój cywilizacji i… szybsze tempo dezaktualiowania się wiedzy. Teraz mamy internet i ciągle rosnące zasoby cyfrowe. Musimy umieć korzystać z tego repozytorium i mieć do niego dostęp (w sensie wykorzystać informacje). Mieć realny dostęp to coś więcej niż fizyczne podłączenie do internetu. Tak jak konserwa w puszce – niby masz w ręku, ale bez otwieracza nie masz dostępu do środka, aby zjeść zawartość.

Celem więc kształcenia (nauczania) jest nie tylko nauczyć myśleć ale i nauczyć dostępu do ogólnoludzkiego repozytorium. Szkoła, niezależnie od poziomu, ma teraz ważniejsze zadanie niż tylko przekazanie wiedzy. Musi wdrożyć do procesu zdobywania wiedzy. Szkoła teraz daje wędkę a nie samą rybę. Jak sprawdzić, czy szkoła (uniwersytet) spełnia swoją funkcję? Nie da się zważyć się ilości ryb, trzeba sprawdzić czy uczeń ma wędkę i czy umie się nią posługiwać. To znacznie trudniejsze. Uczenie to wywoływanie rezonansu w drugiej osobie.

Konektywizm to nowa teoria nauczania, sformułowana niedawno (2005) przez kanadyjskich badaczy , Georga Siemensa i Stephena Downesa , lepiej opisująca edukacyjną rzeczywistość niż jej poprzedniczki: behawioryzm, kognitywizm czy konstruktywizm.

1 komentarz: